Nie jestem wielbicielką geologii. Zimne skały nie budzą we mnie wzruszenia, tak jak polne kwiatki
Jednak Kanion Antylopy w Arizonie powalił mnie na kolana.
Był on głównym powodem dla którego wybrałam się do Ameryki, chciałam go zobaczyć na własne oczy i sfotografować własnym aparatem. I chociaż podróż była długa i męcząca, warto było.
Rzadko rzeczywistość okazuje się lepsza od wyobrażeń.
W Kanionie Antylopy stałam z opadniętą szczęką, z okrągłymi ze zdziwienia i zachwytu oczami, i trzęsącymi się rękami próbowałam uchwycić obrazy aparatem.
A chętnych było dużo więcej.
Na koniec występ taneczny Indianina z rezerwatu Nawaho.
Teraz z perspektywy czasu to wszystko wydaje mi się nierealne.